Rumunia - mamałyga i manele

Odwiedź z nami fascynującą krainę kontrastów

Majestatyczne Karpaty, pstrokate stroje ludowe, legendy o Drakuli, a może mroczne wspomnienie reżimu Ceaușescu – z czym kojarzy wam się Rumunia? Mieliście okazję gościć w tym fascynującym kraju? Jeśli nie, to po przeczytaniu tego odcinka Z pamiętnika podróżnika, na pewno wpiszecie ją na listę „must see”.

Potencjał turystyczny Rumunii jest ogromny.  Górskie wędrówki, relaks na wybrzeżu czarnomorskim, ogrom zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa Unesco – oto, co ma do zaoferowania ten wciąż nie w pełni odkryty przez Polaków kraj.

Symbolem rumuńskich Karpat Południowych jest ich najwyższe pasmo - Góry Fogarskie. Majestatyczne szczyty, dzika przyroda i puste szlaki niczym magnes przyciągają wielbicieli górskich wędrówek. Nie mniej, niż piękno tutejszej przyrody, fascynuje wytyczona w latach 70-tych Trasa Transfogarska, przecinająca pasmo z południa na północ. Pokonanie tego najeżonego serpentynami świadectwa szalonych ambicji Ceaușescu może być powodem do dumny dla niejednego kierowcy.

Z pewnością warta odwiedzin jest Konstanca – największy port handlowy Rumunii, a zarazem nadmorski ośrodek turystyczny. Miasto jest dumne ze swych antycznych korzeni (tu na wygnaniu przebywał Owidiusz), zarazem śmiało spoglądając w przyszłość. Tradycja płynnie łączy się tu z teraźniejszością, a widok na nadmorską promenadę z secesyjnym budynkiem kasyna nie ma sobie równych.

Spośród niezliczonych atrakcji turystycznych Rumunii jest kilka, które mogłyby tworzyć galerię osobliwości. Bez wątpienia najbardziej nieoczywista z nich znajduje się na północy kraju, w miejscowości Săpânța. Jej mieszkańcy mają dość niepoważny stosunek do umierania. Na miejscowej nekropolii, zwanej nie bez przyczyny Wesołym Cmentarzem, można podziwiać drewniane nagrobki przedstawiające scenki z życia spoczywających pod nimi nieboszczyków. Koślawo rzeźbiony weterynarz w towarzystwie rogatej pacjentki, ponury barman za kontuarem, weseli drwale z siekierami w dłoniach i pasterze prowadzący stada owiec – te i podobne obrazki zmuszają do uśmiechu bardziej niż do melancholii, jak to zwykle bywa na innych cmentarzach. Absolutnie kultowym miejscem na mapie rumuńskich atrakcji jest zamek w siedmiogrodzkim Branie – siedziba Vlada Palownika, będącego pierwowzorem hrabiego Drakuli. Osobliwością na skalę globalną jest bukareszteński Pałac Parlamentu – jeden z największych budynków na świecie. Dwanaście nadziemnych pięter i osiem podziemnych mieści ponad tysiąc pomieszczeń, tworząc dominantę w krajobrazie stolicy Rumunii.

Kuchnia rumuńska jest równie zaskakująca jak tutejsze atrakcje turystyczne. Jej wielokulturowy charakter sprzyja różnorodności tradycji kulinarnych, smaków i aromatów. Odwiedzając Rumunię obowiązkowo trzeba skosztować podawanej na różne sposoby mamałygi (kaszy kukurydzianej), będących echem wpływów tureckich sarmali (gołąbki) i narodowego trunku Rumunów - śliwowicy (ţuică).

Na koniec ciekawostka popkulturowa. Specyficznym dla rumuńskiej sceny muzycznej zjawiskiem jest wykształcenie się stylu zwanego manele. Do pewnego stopnia jest to odpowiednik disco-polo, jednak częstsze są tu nawiązania do muzyki cygańskiej, a teksty obfitują w wulgaryzmy. Typowym przykładem maneli są piosenki Sandu Ciorby – posłuchajcie Dalibomby, a nabierzecie apetytu na rumuńską przygodę:

https://www.youtube.com/watch?v=2iUGfURqyhs&t=1s


 tekst i zdjęcia Elżbieta Marszałek