Gruzja - część druga: herbata i chwanczkara
Polacy nie wyobrażają sobie pobytu w Gruzji bez odwiedzenia sławnego Batumi. Niesamowite, jak jedna piosenka zespołu Alibabki potrafiła rozsławić ten czarnomorski kurort. Co prawda z herbacianych pól wokół miasta zostało niewiele, ale wciąż warto zajrzeć do Batumi, chociażby ze względu na znajdujący się niedaleko miasta wspaniały ogród botaniczny. Latem na miłośników plażowania czekają tu szerokie plaże, niestety – kamieniste.
Historycy i badacze dziejów ZSRR często odwiedzają rodzinną miejscowość Józefa Dżugaszwili. W Gori do dziś można zwiedzać muzeum poświęcone biografii Stalina. Dowiecie się tu wielu interesujących ciekawostek na temat dyktatora, na przykład tego, że w młodości był obiecującym poetą, drukowanym w tbiliskich gazetach pod pseudonimem Soselo. Przewodniczki oprowadzające po muzeum cytują jeden z jego pierwszych wierszy pt. „Poranek”: Śpiewał skowronek w błękicie, / Wzlatując ponad obłoki, / I słodko brzmiący słowik / Zakwilił dzieciom z zarośli: / „Rozkwitaj moja Gruzjo! / Niech pokój panuje w kraju! / A wy, przyjaciele, nauką / Rozsławcie swoją ojczyznę!
Kto raz odwiedził Gruzję będzie tu chciał wracać prawdopodobnie nie ze względu na to, co zobaczył, ale z tęsknoty za tym, czego tu skosztował. Gruzińska kuchnia nie ma sobie równych. Nigdzie nie zjecie tak smacznych szaszłyków, nie mówiąc o doskonałych tradycyjnych chaczapuri – plackach z serem, czy wyśmienitych chinkali – pierogach z mięsem. Wszystko jest idealnie przyprawione i urozmaicone świetnymi sosami. Jedyne w swoim rodzaju gruzińskie wino, podkreśla smak każdego posiłku. Chwanczkara, kindzmarauli, tsinandali – oto trudne nazwy wybornych trunków, które zapamiętacie na długo…
Gruzińskie przysłowie mówi, że słońce wschodzi nad domem do którego zawitali goście. Do któregokolwiek z malowniczych zakątków Gruzji traficie, zostaniecie ugoszczeni po królewsku, bo gość w tutejszej tradycji to świętość. Natomiast turysta, czyli gość przybywający, by podziwiać piękno Gruzji automatycznie staje się gościem honorowym. No a jeśli już przyznacie, że przyjechaliście z Polski – kraju solidarnych z Gruzinami – powodów do rozpoczęcia Supry będzie aż nadto. Filozofię gruzińskiego biesiadowania zgrabnie opisał Ryszard Kapuściński: „Kto trafił do Gruzji, musi spłacić daninę tutejszym obyczajom. Kto tu trafi, będzie wprowadzony w rytuał biesiady, która dla Gruzina jest smakiem życia. Gruzin ucztuje przy każdej okazji. Jego pociąg do biesiady nie wynika z próżniactwa czy beztroski. Mało widziałem narodów równie pracowitych jak oni. Gruzin lubi, żeby jego dzień pracy i trosk został zamknięty pogodnym akcentem. (…) Żaden dzień nie powtórzy się dwa razy i dlatego każdy z osobna trzeba czcić jak święto, jak wydarzenie. I Gruzin oddaje się temu obrzędowi całym sobą. Biesiada ta nie ma nic wspólnego z wyżerą, z ochlajem, z bibą. Tu się przychodzi żeby mieć przerwę w życiorysie. Gruzin gardzi pijaństwem, nie znosi picia na ilość. Stół jest tylko pretekstem, smakowitym i winem zakrapianym, ale właśnie pretekstem. Okazją żeby uczcić życie”.
Takiej radosnej filozofii świętowania każdego dnia możecie się nauczyć od Gruzinów, podczas organizowanej przez nasze biuro wyprawy: https://tuitam.com.pl/oferty/174/gruzja
Tekst i zdjęcia: Elżbieta Marszałek